środa, 20 lutego 2008

18.02.08 - Straszny dom


Akryl na plotnie (460x320)

Wracam po krotkiej przerwie z energia i zapalem do dalszej pracy. Niestety szara rzeczywistosc nie pozwala malowac 8h na dobe :)
Moj kolejny obraz zostal namalowany akrylami na plotnie. Wybor padl na akryle, poniewaz szybko schna i nie pachna brzydko w odroznieniu od olei (chociaz sam nie wiem czy to terpentyna przypadkiem tak nie cuchnie). W kazdym razie po zdjeciu ze sztalugi ,obraz jest suchy i pachnacy a jak dla mnie efekt jest rownie ciekawy jak przy olejach i basta. Jestem fanem akryli :)
Obiecalem sobie, ze moje kolejne prace zaczne sprzedawac na Allegro na licytacji od 1zl zeby zarobic na kolejne plotna i farby (no i moze na ZUSy hehe :), bo nie jestem w stanie samemu sie sponsorowac. Zobaczymy co z tego wyjdzie. Wlasnie z takim zamiarem zostaly zakupione 2 plotna i akryle. Mam nadzieje, ze zarobia na siebie i na kolejne dziela :D
Prawdopodobnie od jutra bedzie mozna sledzic przebieg aukcji. Mam lekka treme i jestem przeciekawy jak to wszystko wyjdzie w praniu :)
Co do tego obrazu, to nie bede ukrywal, malowalem go od linijki a pozniej nawet od tasmy klejacej.Tak wygladal na poczatku. Zarys budynku robiony od linijki przy uzyciu cienkiego, twardego pedzelka, nastepnie krawedzie oblepilem tasma zeby moc namalowac smiale tlo.
Nie wiem czy to jamais vu, ale kiedy to namalowalem przy uzyciu takich a nie innych barw przyszla mi na mysl tworczosc Maciejowskiego . Proste, surowe... coraz bardziej utwierdzam sie w przekonaniu, ze wlasnie tak lubie najbardziej malowac i nie wynika to z lenistwa :)
Fajne w akrylach jest to, ze kiedy uzywa sie wody to na wierzch wychodzi surowa faktura plotna i wtedy widac, ze sa to farby wodne, natomiast kiedy wody jest malo to maja wlasciwosci prawie takie same jak farby olejne.
Zastanawialem sie, czy nie zostawic tego obrazu "na surowo" tak jak na powyzszym zdjeciu, ale stwiedzilem, ze jednak go dopracuje. Wydaje mi sie, ze dopracowany jednak lepiej wyglada mimo, ze mniej "architektonicznie".
Wlasnie, jedna ciekawostka odnosnie zmywania akryli. Jesli sie robi szkic taka farba, to trzeba miec na uwadze, ze jest ja bardzo, BARDZO ciezko zamalowac. Kiedy jest swieza to mozna ja latwo rozmazac - nawet usunac kawalkiem papieru czy szmatki. Kiedy jednak zaschnie a tlo ktore kladziemy jest jasniejsze (tak jak u mnie kiedy niebieskie krawedzie probowalem zamalowac czerwona farba), to zamalowanie jest praktycznie niemozliwe. Terpentyna tak rozmazalem niebieska kreske, ze prawie calkiem znikla. Prawie, poniewaz nadal jest nieznaczny powidok. Ponoc aceton moglby sie nadac do zmywania akryli, jednak sa watpiliwosci, ze jest zbyt mocny (sam nie probowalem). W kazdym razie uwazam, ze malowaniu akrylami niedaleko do akwareli, ktorych tak samo nie da sie zamalowywac i wtedy dopiero wychodzi kto ma fach w reku a kto nie :)
Zastanawia mnie jednak, dlaczego tak malo akryli jest wytawianych na Allegro a dlaczego tak duzo olei i czy na pewno te wszystkie oleje w kategorii to prawdziwe oleje ;)
A zapomnial bym... przypadkiem stalo sie cos genialnego i musze to wnikliwie zbadac.
Kiedy oddali sie od obrazu na jakies 4m to filar po prawej stronie ktory podtrzymuje wystajaca czesc budynku wydaje sie byc wykrzywiony pod katem jakis 25 stopni. Kiedy sie zblizyc do obrazu wydaje sie, ze jest idealnie prosty. Nie wiem czemu tak sie dzieje. Mozecie sobie przyblizyc zdjecie obrazu i sami zobaczcie jak to jest zbudowane. Jest w tym cos schizowego :D
W kazdym razie ktos kto go kupi bedzie zadowolony :)

PS. Nie napisalem skad taka inspiracja. Budynek na obrazie to interpretacja spolecznej szkoly u mnie na Salvatorze :D

poniedziałek, 11 lutego 2008

KOMENTUJCIE

Widzialem w statystykach, ze odwiedzin jest wiecej niz produkuje we wlasnym zakresie. Wiem tez, ze sa one przekierowane z roznych stron Internetowych wiec tym bardziej zachecam do komentowania. Dzieki temu i ja i inni bedziemy mogli sie czegos nauczyc, bo zaloze sie, ze nie wszystko co pisze jest zgodne z rzeczywistoscia i zwazywszy na moje nikle doswiadczenie jest caly 1 000 000 osob ktore wiedza o wiele wiecej niz ja.

Za komentarze zamieszczone do tej pory bardzo Wam dziekuje !!! :)

czwartek, 7 lutego 2008

07.02.2008 - Zagiel


Olej na plotnie (800 x 600)

Uwazam, ze na powyzszym obrazie przepiekny i zapierajacy dech w piersiach jest blask na gorze zagla. Ten cien ponizej tez uwazam za ewenement polskiej sztuki. Nie mozna zapomniec o przepieknych przejsciach tonalnych na niebie gdzie zielenie przeplataja sie z blekitami. Cos niesamowitego - czasem zaskakuje sam siebie. No i nie zapominajcie, ze jest to bardzo duzy format, bo 80cm na 60. Stad wysoki poziom szczegolowosci dziela. Zapraszam do kontemplacji....



















Zartowalem :))) Ponizej jest koncowy efekt :D

Olej na plotnie (800 x 600)

Jest to moj drugi obraz olejny. Niestety na zdjeciu nie prezentuje sie tak dobrze jak na scianie.
Mam do niego szczegolny sentyment, bo bardzo lubie wszystko co jest zwiazane z morzem. Nie jestem pewny czy to dlatego, ze po dziadku w spadku odziedziczylem piekny album Aivazovsky'ego z obrazami marynistycznymi, czy dlatego, ze wujek byl zeglarzem i cale dziecinstwo kleilem modele zaglowcow. Wydaje mi sie, ze jesli kiedys bede sie specjalizowal w jakims malarstwie to beda to tematy marynistyczne a dokladniej zaglowce takie jak Cutty Sark czy Aleksander von Humboldt, ktore plywaja na pelnych zaglach, albo bryly i ksztalty geometryczne, ktore bardzo lubie :)
Powyzsza praca jest pierwsza, ktora powstala na podstawie zdjecia i zostala od poczatku do konca stworzona przeze mnie bez zadnych wskazowek ze strony osob trzecich. Spedzilem nad nia kilkanascie godzin i od zapachu farby dostalem zawrotow glowy, ale bylo warto:) Zdjecie wlasnorecznie zrobilem na mazurach w czasie wakacji w zeszlym roku.
Co mi sie podobalo malujac z ekranu komputera? Po pierwsze czas... nigdzie mi sie nie spieszylo, nie mialem wrazenia, ze zaraz mi sie zmieni swiatlo, ze zaraz barwy zmienia swoje nasycenie czy odcien za sprawa swiatla. Malowalem tez zupelnie sam wiec nikt mi nie przeszkadzal i moglem w spokoju sie odprezyc.
Dlaczego wybralem akurat to zdjecie? Fakt, mam dosc duzo ciekawych zdjec z Mazur, ale na tym szczegolnie podobala mi sie perspektywa i kolory (nic nie majstrowalem w Photoshopie). Chcialem tez zaznaczyc, ze specjalnie nie malowalem powidokow z obiektywu, ktore sa widoczne na zdjeciu. To jest obraz wiec chcialem zeby wygladal jak wyjety z siatkowki oka a nie soczewki aparatu.
Podczas malowania zlamalem jedna wazna zasade, gdyz korzystalem z linijki. Wszystkie linie proste nie zostaly namalowane z reki, i mysle, ze jest to najwiekszy atut tej pracy poniewaz przy braku linijki efekt bylby taki jak na poczatku posta czyli wszystko byloby rozmazane.
Zauwazylem przy okazji, ze prawdziwy kontrast mozna uzyskac tylko za pomoca idealnych linii prostych. Jakiekolwiek znieksztalcenia od razu zaburzaja harmonie obrazu i sprawiaja, ze wydaje sie rozmazany. Brak linijki widac zreszta na zebrach zagla, ktore zostaly namalowane z reki. Linie nie sa calkiem rownolegle, maja roznoraka grubosc i troche niszcza koncowy efekt. Zastanawialem sie czy nie zrobic szablonu, ale nie posiadalem tektury lub innego sztywnego materialu i postanowilem zrobic to o wlasnych silach. Dostalem nauczke i nastepnym razem sie bardziej wysile :)))
Jestem jednak dumny z siebie poniewaz nie korzystalem z olowka. Caly obraz zostal znowu malowany z reki i chyba dlatego troche rozni sie proporcjami od oryginalu, ale nie uwazam tego za blad, bo nie jestem kserem tylko obserwatorem :)
Najbardziej podoba mi sie niebo. Korzystalem z 2 rodzajow niebieskiego - ultramaryny do najciemniejszych blekitow i pythalocatanine mocno rozcieczonej z bialym do jasnych partii. Spodobalo mi sie polaczenie tych kolorow z jasnym, morskim zielonym. Wydaje mi sie, ze wyszlo calkiem niezle jak na pierwsze niebo w zyciu :)
Korzystalem z dwoch miekkich pedzli i polowe calego czasu zajelo mi zrobienie nieba i chmur. Najpierw bralem smiala ilosc farby na wiekszy pedzel a pozniej konczylem to rozprowadzajac farbe mniejszym. Szczegolnie dobrze sprawdzilo sie to przy malowaniu chmur i mysle, ze przy tym zostane bo niczym innym nie osiagne takiego efektu. Fajnie tez jest doswiadczyc, ze potrzeba doslownie minimum farby i mnostwo czasu zeby ja rozprowadzic zeby osiagnac koncowy efekt. Mysle, ze duzym bledem jest nakladanie ogromnych ilosci farby i ze profesjonalisci robia to przy uzyciu jak najmniejszych nakladow materialow i przy jak najwiekszym zaangazowaniu i ciezkiej pracy.

Obiecalem sobie, ze moj 3 obraz wystawie na Allegro. Chcialem to zrobic od razu, ale po chwili namyslu wystawie go jak juz dostane sie na uczelnie, gdyz to wlasnie on moze byc moja karta przetargowa - kto wie??? Chcialem to zrobic, zeby zobaczyc ile jest warta sztuka poczatkujacego artysty bez nazwiska i zeby przelamac swoj opor w pozostawianiu wszystkich wytworow ktore bede uwazal za udane, bo w koncu w mieszkaniu moge miec maly skladzik ktorego nikt nigdy nie zobaczy :) Mysle, ze mile jest uczucie, ze cos co stworzyles cieszy czyjes oko kazdego dnia i wprowadza zycie w jego mieszkanie. W kazdym razie obraz nie pomieszka u mnie dlugo :)

niedziela, 3 lutego 2008

03.02.08 - Coca Cola 50s :D

Akryl + tempra na tekturze (260 x 380)


Na powyzszym zdjeciu jestem ja w "roboczych" ciuchach :P Jesli ktos by chcial kupic taka oryginalna koszulke to niech da znac. Z pewnoscia bedzie sie wyroznial na ulicy a tym bardziej w nocnych klubach :)

Co do obrazu, to ponoc jest w stylu Edwarda Hoppera i traktuje to jako komplement :)
Mi osobiscie kojarzy sie z tym co znam, czyli z plakatami Coca-Coli z lat 50tych, ktore po prostu uwielbiam. Uwazam, ze layouty Coca-Coli zawsze sa na czasie niezaleznie od czasu historycznego, w ktorym powstaja. Zreszta firma, ktora stworzyla Sw. Mikolaja (Chrisa Cringle'a nie tego ksiedza) musi miec reklamy na poziomie :)
Akryle i Tempery to podobne farby jesli chodzi o wlasciwosci. Schna bardzo szybko, kolory sa zywe i intensywne. Sa farbami wodnymi, wiec mozna je rozcieczac ze zwykla woda zeby byly bardziej wydajne i lepiej sie rozchodzily na materiale. Na razie malowalem nimi tylko na tekturze, ktora bardzo szybko wchlania zwiekszajac intensywnosc schniecia tych farb.
Nie wiem jak te farby zachowuja sie przy kontakcie z plotnem, ale malujac olejami na plotnie moglem sobie efekt mojej pracy poprawiac w nieskonczonosc. Moglem gladzic, piesic, rozcierac i wykonywac wszelakie inne czynnosci o seksualnym brzmieniu z olejami i jeszcze nastepnego dnia bylbym w stanie naniesc poprawki na obraz. Tutaj po minucie wszystko jest zachniete i trzeba zamalowywac w celu wprowadzenia poprawek - i ma to tez swoje zalety :)
Jedne od drugich w mojej opinii roznia sie glownie polyskiem, ktory zostaje po ich wyschnieciu. Tempera jest matowa a akryl blyszczy podobnie jak olej.
Niestety jako farby wodne maja problem z zamalowaniem rzeczy juz wczesniej istniejacych, szczegolnie tych ciemnych. W celu wydobycia calkiem bialego koloru trzeba go naniesc wiele razy, dlatego maujac obraz dobrze jest tworzyc go rownomiernie w calosci. Nie skupiac sie nadmiernie na malych szczegolach tylko malowac roznymi kolorami. Farby wodne nie lubia tez malych pedzli. Malujac cos malym pedzlem wychodza brzydkie smugi, przebarwienia i inne kaszaloty :) Odnosi sie to nawet do niewielkich elementow takich jak linie proste. Lepiej krawedz zrobic duzym kanciastym pedzlem niz jego malym odpowiednikiem. Do robienia przejsc tonalnych stosowalem 2 pedzle. Jeden byl sztywny i krotki, co dawalo efekty, ktore mi sie bardzo podobaly. Takie surowe - Hopperowskie. W taki sposob powstal kubek. Miekkim pedzlem o dlugim wlosiu malowalem pudelko. Ono juz nie jest takie surowe. W przypadku kubka kladlem duza ilosc farby ktora wielokrotnie rozsmarowywalem i dawalem malo wody, natomiast delikatne przejscia na pudelku robilem nakladajac na koncowke pedzla niewiele farby i mieszajac ta farbe z woda zeby byla wydajniejsza i mniej intensywna.
Z czym mam najwieksze poblemy. Z koordynacja wzrokowo-ruchowa :D
Obrazy mi sie rozjezdzaja (szkice zreszta tez). Krawedzie nie sa rownolegle tylko gdzies uciekaja mimo ze same linie sa jak najbardziej w porzadku. Wydaje mi sie, ze problem wynika z tego, ze siedze zazwyczaj pod katem i sztaluga jest troche nierowno ustawiona (wersja plenerowa) a linijka na egzaminie jest zabroniona wiec nie moge z niej korzystac. Zreszta wszystkie prace farbami ktore do tej pory wykonywalem byly wykonywane bez pierwszych szkicow olowkiem. Praca od poczatku do konca byla malowana farbami i tak jest podobno w dobrym guscie a robienie szkicow to obciach, chociaz nie wydaje mi sie, zebym sie tej zasady specjalnie trzymal malujac cos sam dla siebie :)

28.01.08 - Gitarra


Szkic na papierze (500 x 700)

Niestety nie mam zdjecia calej martwej natury (hehe co za nazwa) :)
Za gitara sa ulozone lyzwy. Tym razem mialem sobie w jakis sposob wykadrowac kompozycje i znowu wybralem kompozycje centralna z lekkim zoomingiem :) Niestety nie zdazylem zrobic zdjecia calej kompozycji, bo chetnie bym je tutaj umiescil.
Trudnosc w tym przypadku polegala na uchwyceniu refleksyjnej powierzchni gitary w porownaniu z matowa powierzchnia lyzew. Aby wyciagnac taka powierzchnie z czarnej powierzchni musimy niestety uzyc bardzo duzo sily i w pelni ja wykorzystujac naciskac olowek. Sprawi to, ze uzyskamy bardzo mocna czern ktora podkresli sile z jaka jest absorbowane swiatlo przez powierzchnie. Na powierzchni odbijajacej swiatlo pojawiaja sie tez refleksy swietlne i one tez musza byc zaznaczone - stad kontrasty ktorych nie ma na powierzchniach matowych gdyz one rozpraszaja swiatlo.
Czyli - powierzchnia refleksyjna, swiatlo skupione i ostre kontury, kontrasty.
powierzchnia matowa - przejscia gladkie, rozmyte a czern jasniejsza.
Struny w gitarze najlepiej bylo zrobic gumka. Ja tez tak zrobilem aczkolwiek gumka nie byla pierwszej jakosci i struny sa troche zbyt grube w porownaniu z oryginalem.
Niestety z uwagi na gumke nie udalo mi sie tez wydobyc powierzchni chromowanych w taki sposob w jaki bym chcial bo one powinny swoja biela az draznic oko :)

25.01.08 - Hipek Maciek. Macku!!!


Szkic w szkicowniku (A4)

Tu jest namalowany hipek. Znowu szkic na zadanie domowe. Przesuniety jest tutaj kadr bo zle konstruowalem postac. Bylem pewny ze sie zmieszcze az zobaczylem, ze zle dobralem proporcje na oko. Hipek jest hipkiem najczesciej malowanym przez artystow kiedy chca namalowac ulozenie ciala modela kiedy takowego modela nie ma w poblizu :)
Hipek jest zrobiony z drewna (moj z plastyku, ale czesto sa drewniane) i wygialem go w dziwnej pozie, ktora pozniej skojarzyla mi sie z Mackiem z Klanu i stad jego imie :)
Nie wiem skad to sie bierze, ale nie jestem zwolennikiem konwencjonalnych rozwiazan nawet w odniesieniu do hipka....

18.01.08 - Olej z pierwszego tloczenia :)


Olej na plotnie (330 x 400)

Moj pierwszy olej w zyciu. Moj pierwszy obraz w zyciu. WOW!
Na poczatku najwazniejsza rada - nie mozna sie bac. Nie ma takiego miejsca na obrazie ktorego nie daloby sie zamalowac czy stworzyc na nowo. Nie mozna bac sie mieszania farb, pobrudzenia sobie raczej i innych dziwactw.
Kiedy wzialem pedzel do reki bylem przerazony... i co teraz?
Chwycilem za olowej i uslyszalem, ze tak robia amatorzy i ze powinienem wszystko konstruowac za pomoca farby. Namalowalem pare przecinajacych sie prostych zeby sobie stworzyc kadr. Ponoc malo ciekawy i dosc tradycyjny, ot, wszystko zmieszczone na obrazie :)
Asia pomogla mi wybrac kolory i zaczynam... Farba nie siada. Nie da sie jej rozmazac. Ok. Rozcieczyc w terpentynie. Dziala. Powstalo pare kresek i co dalej?
Wskazowka zeby wszytko malowac na raz a nie dzielic na partie tak jak podczas szkicowania (chociaz ponoc przy szkicowaniu tez lepiej wszystko konstruowac jednoczesnie).
Powstaly jakies bezksztaltne gryzmoly. Kubek wiekszy od czajnika itp. Zamalowujemy... dziala... Nie ma tego zlego... mam proporcje. Biore maly pedzelek i pieszcze. Mowie, ze lubie obrazy na ktorych jest duza ilosc farby. Okazuje sie, ze oleje wola przejscia tonalne - taki gradient mesh z Illustratora a nie silne kontury i tone farby na krawedziach. Dziwie sie, bo zaczyna to przypominac to co widze przed soba. Nawet fajnie nabiera ksztaltow i swiatla. Powstaje 3d. WOW! W tym momencie pokochalem farby olejne. Dowiedzialem sie, ze mozna sobie tez palce pobrudzic i ze czasem dzialaja lepiej niz najlepszy pedzel. Wlasnie w taki sposob powstal kubek z prawej strony. Po prostu paluch i rozsmarowujemy farbe. Nie ma pie*** w tancu :D
Balem sie ze zniszcze cos co juz namalowalem. Gdyby nie Asia pewnie nic by z tego nie wyszlo. Ona mnie motytowala to przelamywania sie i malowania jeszcze raz, jeszcze raz i jeszcze raz.
Nie wszystkie wskazowki pamietam bo minal juz prawie miesiac, ale wiele rzeczy roblem zle. Np. lepiej zmieszac czarny z kolorem bazowym (np. stolu) zeby zrobic cien, bo czysta czern rzadko wyglada ciekawie. Zazwyczaj za mocno wychodzi do przodu i obraz przestaje wygladac naturalnie. Ja natomiast wymyslilem, ze lepiej jest namalowac cale tlo najpierw a na nim malowac pozniej przedmioty, bo domalowujac tlo mozna zniszczyc przedmioty.
Zreszta patrzac z perspektywy czasu tlo jest za malo dopracowane i moglem nad nim spedzic troche wiecej czasu zeby przejscia byly gladkie.

16.01.08 - Zadanie domowe


Szkic w szkicowniku (A4)


Na zadanie domowe mialem naszkicowac jakis przedmiot w kilku konfiguracjach. Wybralem klucze. Niestety czas pozwolil mi na naszkicowanie tylko jednego wariantu (troche zaniedbuje te prace domowe :/). Ponoc bardzo dobrze rozwiazalem to konstrukcyjnie. Wyznaczalem ksztalt kluczy poprzez styczne i punty przeciecia sie prostych na plaszczyznie. Wydaje mi sie, ze dzieki temu otrzymalem harmonijny szkic i tym razem nic mi sie nie porozjezdzalo (kochana matematyka :) ) Poza tym pierwszy raz szkcowalem w naturalnym swietle dziennym w piekny, sloneczny dzien i stad takie mocne kontrasty. Ponoc idzie do teczki :)

15.01.08 - Pudelka, czyli troche geometrii


Szkic na papierze (700 x 500)

Wiem, wiem, ze draperia nie wyglada naturalnie. To dlatego, ze lekcja sie przeciagnela i skonczylo sie na dwoch zajeciach gdzie draperia zmienila swoj uklad i polozenie i musialem ja rysowac z pamieci. Jak na cos szkicowanego z pamieci i tak nie jest najgorzej :)
Na egzaminie podczas szkicowania nie mozna korzystac z linijki, naszczescie dowiedzialem sie, ze nikt nie ma nic przeciwko korzystaniu z drugiego olowka lub innych dlugich i prostych przedmiotow. Mysle, ze to bardzo cenna wskazowka, poniewaz sprawi, ze moje czy wasze prace nie beda wygladaly jak nagryzmolone :)
Jest to moj drugi szkic na duzym formacie. Nauczlem sie przy nim malowac przy zachowaniu proporcji i w porownaniu z pierwszym moim szkicem jest o wiele lepszy i schludniejszy. Gumka do mazania sladow pozostawionych przez reke tez miala w tym swoj udzial.
Staralem sie szkicowac rownolegle linie, jednak w dalszym ciagu mi sie nieco rozjezdzaja. Nie wiem jak moge wyeliminowac ten problem percepcyjny :)
Podsumowujac:
Linie proste najlepiej rysowac od prostych przedmiotow.
Slady reki najlepiej wymazac gumka.

09.01.08 - 3 Kubki, czyli trudne poczatki


Szkic na papierze (500 x 700)

To jest moj pierwszy szkic od czasow podstawowki. Nie wliczajac bazgrot, ktore robilem w czasie wykladow z roznych "ciekawych" przedmiotow to nie naszkicowalem niczego. Od szkicow w podstawowce rozni sie tez rozmiarem, bo ma wymiar 50 cm na 70 cm czyli mega duzo jak na moj gust :)
Tego dnia kupilem w sklepie kilka arkuszy papieru Academia 100 x 140 (powyzszy jest przeciety na pol) olowek 4b, olowek 8b i Kubusia - kto tak gejowsko nazywa olowki??? :D
Jak by ktos nie wiedzial to kubus jest to gruby olowek o fallicznym ksztalcie (prosty i dlugi) ktory umie strzelac rysikami (sa wymienne) i pewnie stad ta nazwa :)
Caly szkic powstal przy uzyciu Kubusia, bo chcialem sprawdzic jak sie takim cudem szkicuje i musze powiedziec, ze bez rewelacji a nawet duzo gorzej. Taki rysik nie daje sie zaostrzyc, nie ma krawedzi i przez to efekty sa mniej ciekawe i jakies takie rozmyte. Ktos chce kupic moj Kubus?:)
Kardynalny blad jaki popelnilem przy tym szkicu polegal na tym, ze zrobilem go "na oko" czyli tak jak umieraja chlopi w szpitalu. Mimo, ze wydawal mi sie podobny, to jednak nie byl pelnym odzwierciedleniem zastanej rzeczywistosci i zostala mi na to uwaga zwrocona na samym poczatku. Zalezalo mi jednak, zeby w duzej mierze byla to moja autorska praca (czyt. bez zadnych wskazowek) wiec zrobilem po swojemu. Niestety ku mojemu niezadowolonemu Ego, nastepny, juz ze wskazowkami, byl duzo lepszy :) Nigdy wczesniej nie szkicowalem mierzac obiekty i ustalajac proporcje za pomoca olowka a jednak to bardzo wazna rzecz.
Ponadto cienie na tym rysunku sa za mocne, skrawedziowane. Pomimo mocnego swiatla przejscia byly lagodniejsze. Najbardziej podobaja mi sie czernie za oknem (byla noc), gorny kubek i krzeslo. Reszta jest moim zdaniem taka sobie, ale jak na pierwszy raz to sam siebie zaskoczylem. Prawde mowiac bardzo szybko przyzwyczailem sie do trzymania olowka w rece.
Pointa: obrus to nie obrus tylko draperia i nazywanie rzeczy po imieniu w tym przypadku jest powaznym bledem :)

Ps. Przypomnialem sobie jeszcze jedna wskazowke. Nalezy starac sie rysowac za pomoca swiatla a nie kresek prostych i krawedzi. Czasem kreski sa potrzebne, ale raczej psuja efekt.
I gumka jest wazna, ale to juz odnosnie drugiej pracy, bo pierwsza powstala bez uzycia gumki (pozdro dla mojej czarnej reki :) )

Na poczatku musi byc poczatek ;)

Po pierwsze primo.
Kim jestem? Prawie psychologiem od swiata Wielkiego Businessu.
Jestem tez grafikiem komputerowym, ktory postanowil nie okreslac swojego zawodu za pomoca narzedzia ktorego uzywa i chce zostac Grafikiem bez okreslnika.
Po drugie secondo.
Po co to robie? Bo jestem megalomanem i chce sie pochwalic moim talentem? ...Moze :)
Robie to tez dlatego, ze jest wiele osob w podobnej sytuacji do mojej (zyjacych pod cisnieniem), ktorym przydaly by sie szybkie-ogolne wskazowki jak poprawic sobie technike i tworzyc coraz lesze prace.

Chyba to jest miejsce, w ktorym powinienem wyjasnic moja sytuacje :)
Za pol roku koncze moje podstawowe studia (Psychologie na UJ) gdzie specjalizuje sie w reklamie i mediach. Zreszta media beda tematem mojej pracy magisterskiej.
Niestety sluzba nie druzba a od psychologa do komandosa rzut beretem wiec nie musial bym sie specjalnie wysilac, zeby kazano mi rzucic wszystko i spedzic 3 miesiace w koszarach.
Fajna opcja, ale niestety szkoda na to czasu kiedy sa inne sprawy na glowie.
Sila rzeczy postanowilem wiec zaczac kolejne studia. Jedynym pomyslem jaki przychodzil mi do glowy, zeby robic cos ciekawego co by przy okazji wiazalo sie z praktycznymi zajeciami (a nie tylko czysto teoretycznymi - dziekuje UJocie) byly studia artystyczne. Po tym jak moja kolezanka i mentorka (dzieki Asionkas) opowiedziala mi o swoich studiach (grafice na AP) stwierdzilem, ze to moja dziedzina - projektowanie multimediow, fotografia, rysunek, malarstwo, grafika (zarowno zwykla jak i komputerowa) i wiele, wiele innych.
No i zaczely sie schodki:
Egzamin AP:
Teczka, Rysunek modela 100x70 i obraz martwej natury (akryl, tempra, olej)
Ja:
Teczka (??? - haha).
Rysunek - ostatni szkic wykonalem w ostatniej klasie podstawowki.
Obraz - jedyne jakie robilem to plakatowkami w boku technicznym.
FAK, FAK, FAK!!!!!!!
Ok. Kurs rysunku. Dobry pomysl (ufff).
www: przyspieszone kursy wakacyjne (3 miesiace - spotkania codziennie) - w wakacje egzamin, odpada.
Kurs dwuletni... o fak.
Jest! Znalazlem roczny. ALE JA NIE MAM ROKU!!! Mam 7 miesiecy!!! W dodatku kurs dotyczy samego rysunku... :/
No i tu na pomoc przyszla wybawicielka Asionka (jeszcze raz dzieki).
Teraz ona jest moim glownym krytykiem. Asia nie przebiera w slowach i w miare mozliwosci postaram sie zamieszczac w tym blogu jej wskazowki, ktore moga sie komus przydac. Poza tym bede tu zamieszczal wszystkie moje prace wykonane pod okiem Asi i niektore, ciekawsze zadania domowe dzieki czemu bedziecie mogli przesledzic jak ksztaltuje sie moj styl pracy i jak znikaja bledy ktore popelnialem wczesniej.
Korzystajac z okazji chcialem tez bardzo podziekowac mojej dziewczynie Madzi za wsparcie i wspolny czas ktory mi oddaje na poczet zajec.

Zyczcie mi powodzenia i zapraszam do lektury.

Ps. Po miesiacu i 2 obrazach coraz bardziej lubie malowac farbami :)
(i coraz mniej szkicowac)